Riordanopedia

Wydarzenia na Riordanopedii:

CZYTAJ WIĘCEJ

Riordanopedia
Advertisement
Riordanopedia
KsiążkaCytat (tabs)

Co było najstraszniejsze? Wciąż trzymała wielką srebrną tacę z darmowymi przekąskami w postaci miniaturowych pierożków z serem.

Percy Jackson o Steno; Rozdział I

- Posłuchajcie, moje panie, już to przerabialiśmy. Nawet nie pamiętam, że zabiłem Meduzę. Niczego nie pamiętam! A może byśmy ogłosili zawieszenie broni i pogadali o waszych specjalnych ofertach na ten tydzień?

Steno spojrzała wyczekująco na siostrę, kapryśnie wydymając wargi, co nie było łatwe, biorąc pod uwagę jej wielkie kły.

- Możemy?

- Nie!

— Percy, Steno i Euryale

Ktoś musiał cię zanurzyć w Styksie i teraz masz skórę jak z żelaza. Ale nie martw się. Herosi tacy jak ty zawsze mają jakieś słabe miejsce. Musimy je po prostu znaleźć i wtedy cię zabijemy. Czyż to nie cudowne? Poczęstuj się pierożkiem!

— Steno do Percy'ego; Rozdział I

Euryale uśmiechnęła się szyderczo.

- Nie wiesz? To bogini Gaja. Ta, która wywiodła nas z nicości. Nie pożyjesz tak długo, by ją spotkać, ale twoi przyjaciele, tam, w dole, wkrótce poznają jej gniew. Jej armie już maszerują na południe. Przebudzi się w Święto Fortuny, a wówczas będziemy ciąć półbogów jak... jak...

- Jak nasze ceny w Galerii Wyprzedaży! – wtrąciła Steno.

- No nie!

— Rozdział I

Percy minął o włos jakieś drzewo, odbił się od skały i wywinął koziołka, spadając ku szosie. Ta głupia taca nie miała wspomagania kierownicy.

— Rozdział II

Kiedy spadał ku szosie, mignął mu w głowie okropny scenariusz: roztrzaskuje się o maskę jakiegoś SUV-a, a wściekły kierowca próbuje zetrzeć go z przedniej szyby wycieraczkami i mamrocze: „Głupi szczeniak prosto z nieba! Spóźnię się do pracy!”.

— Myśl Percy'ego; Rozdział II

Nienawidził testów. Od kiedy utracił pamięć, jego całe życie pełne było pustych pól do wypełnienia. Był .................. od ................... Czuł się jak .................., a jeśli te potwory go dopadną będzie ...................

— Percy; Rozdział II

- Dzięki – powiedział do strażników. – Niezły strzał.

- Powinna paść trupem! – zaprotestował łucznik.

- Witaj w moim świecie – mruknął Percy.

— Rozdział II

- Wszystkie drogi tam prowadzą, moje dziecko. Powinieneś to wiedzieć.

- Do więzienia?

- Do Rzymu, moje dziecko.

— Percy i June

W głębi dostrzegł wiodące w dół schody zablokowane żelazną kratą, jak wejście do więzienia. Co tam mogło być? Potwory? Skarbiec? Pozbawieni pamięci półbogowie, którzy nie spodobali się Reynie?

— Percy opisujący principię; Rozdział III

Potem głos zabrała Hazel. Wychwalała odwagę i bohaterstwo Percy'ego, co wprawiło go w zakłopotanie. W końcu cały jego wyczyn polegał na przeniesieniu jakiejś starej hipiski.

— Rozdział III

Percy pochłonął bułeczkę. Kawa była wspaniała. Pomyślał, że gdyby jeszcze mógł wziąć prysznic, zmienić ubranie i trochę się przespać, poczułby się jak młody bóg. Może nawet rzymski.

— Rozdział IV

Nie wiesz, co to życie, póki nie odwiedzisz rzymskiej łaźni.

Hazel Levesque do Percy'ego; Rozdział IV

- No nie wiem – mruknął. – W kohorcie potrzebujemy tylko najlepszych. Ma wszystkie zęby? Potrafi walczyć? Czyści stajnie? -Tak, tak i nie – odpowiedział Percy.

— Witeliusz i Percy

Hazel pociągnęła Percy'ego w bok, gdy blisko nich przegalopował jakiś półbóg na wielkim słoniu okrytym czarnym pancerzem z kevlaru, sztucznego włókna, jakiego używa się do wyrobu kamizelek kuloodpornych. Na pancerzu widniał napis SŁOŃ, co Percy'emu wydało się trochę przesadną oczywistością.

— Percy; Rozdział IV

Och, Hazel jest niesamowita! – ucieszył się Don. – Jest taka słodziutka! Wszyscy inni obozowicze mówią: „Spadaj, Don”. A ona mówi: „Proszę cię, Don, spadaj”. Uwielbiam ją!

Don; Rozdział IV

- A to zapewne świątynia Zeusa... och... to znaczy Jupitera, tak? Tam właśnie zmierzamy?

- Tak – mruknęła Hazel poirytowanym tonem. – Oktawian odczytuje tam wróżby. To świątynia Jupitera Optimusa Maximusa.

Percy musiał chwilę pomyśleć, żeby łacińskie słowa zmieniły mu się w mózgu na angielskie.

- Jupitera... najlepszego i najpotężniejszego?

- Zgadza się.

- A Neptun jaki ma tytuł? Najfajniejszy i najstraszniejszy?

- Mm... raczej nie.

— Rozmowa Percy'ego i Hazel

Poczuł się głupio, przemawiając do miski z owocami.

— Percy; Rozdział IV

Wróżby mi to powiedziały – Oktawian machnął nożem w stronę stosu pluszowych skrawków na ołtarzu. – Otrzymałem wiadomość: „Przybył Grek”. Albo: „Krzyknął kruk”. Myślę, że pierwsza interpretacja jest poprawna.

— Oktawian; Rozdział IV

Kiedy schodzili ze wzgórza, Hazel klęła po łacinie. Percy nie wszystko zrozumiał, ale dotarły do niego frazy: „syn gorgony”, „żądna władzy żmija” i kilka sugestii, gdzie Oktawian może sobie wsadzić swój nóż.

— Rozdział IV

- Reyna wysłała mnie po Percy'ego. Oktawian cię zaakceptował?

- Tak – odrzekł Percy. – Zarżnął moją pandę.

- On... Och. Wróżba? Tak, pluszowe misie mają koszmarne sny o tym facecie.

— Frank i Percy

- Dzięki, Hazel – powiedział. – A... co właściwie oznacza to... to poręczenie za mnie?

- Gwarantuję, że będziesz się dobrze zachowywał. Uczę cię regulaminu, odpowiadam na twoje pytania, zapewniam, że nie przyniesiesz wstydu legionowi.

- A… jak zrobię coś złego?

- Wtedy zabiją i mnie i Ciebie. Jesteś głodny? Chodźmy coś zjeść.

— Percy i Hazel

- Ej ty, nowy, zamierzasz to jeść?

Percy zmarszczył brwi.

- Myślałęm, że fauny są wegetarianami.

- Zgadza się, koleś, ale to nie dotyczy cheeseburgerów!

— Don i Percy

- Tak, tak, pamiętam moje szesnaste urodziny. Cudowny omen! Kurczak w mojej przepasce.

- Słucham? Witeliusza wyraźnie rozpierała duma. - Tak jest! Byłem nad rzeką, przebierałem się na moje liberalia. No wiesz, rytuał osiągnięcia wieku męskiego. Wtedy wszystko musiało się odbyć zgodnie z obyczajami przodków. Zdjąłem chłopięcą togę i myłem się przed włożeniem męskiej. Nagle pojawił się znikąd bielutki kurczak i porwał moją przepaskę. Bo akurat nie miałem jej na sobie.

- Świetnie. Czy mogę powiedzieć: nadmiar informacji?

— Rozdział IX

- Wszyscy troje z Piątej Kohorty?! – zawołał Hank z Trzeciej. – To niesprawiedliwe.

- I niezbyt mądre – dodał jego sąsiad. – Przecież wiadomo, że Piąta nawali. Powinni wziąć kogoś naprawdę dobrego. Dakota wstał tak szybko, że rozlał trochę kool-aidu z manierki. - Byliśmy całkiem dobrzy, kiedy wczoraj wieczorem skopaliśmy ci , Larry.

- Dość, Dakota – uciszyła go Reyna. – Nie mieszajmy do tego tyłka Larry'ego.

— Posiedzenie senatu

- Wiesz co to jest?

- Godło twojej mamy. Tej... no, bogini wojny. – Próbował sobie przypomnieć jej imię, ale nie chciał się pomylić. Coś jak Bolonia... albo salami?

- Tak, Bellony.

— Reyna i Percy

Hazel była specjalistką od niesamowitości. Widziała matkę opętaną przez boginię ziemi. Stworzyła ze złota olbrzyma. Zniszczyła wyspę, umarła i powróciła z Podziemia. Ale żeby zostać porwaną przez trawiastą łąkę? To było coś nowego.

— Rozdział XIX

Przez chwilę Hazel była tak samo zaskoczona jak karpoi. Potem pojawili się Frank i Percy, masakrując każde napotkane źródło błonnika.

— Rozdział XX

Dobry pełzający gad – rzekł Frank, świadom, że ma w kieszeni na piersiach drewienko. – Dobry, trujący, rzygający ogniem gad.

— Frank do bazyliszka; Rozdział XXI

- Połączyłem się z Reyną [...] Była w łaźni. Okropnie ją wystraszyłam. - Wiele bym dał, żeby to zobaczyć – powiedział Frank. -To znaczy... jej minę. Nie kąpiel.

— Hazel i Frank

- Lulu! – zawołała Doris. – Chodź tu i pomóż mi z tą łamagą. „Amazonki o imionach Doris i Lulu?” – pomyślała Hazel. – „No dobra...”

— Rozdział XXXII

Tak się biegnie, durnie.

— Arion; Rozdział XXXIII

Nie ma lajstrygonów. – Ella sfrunęła z drzewa i wylądowała koło nich. Sześć minus sześć równa się zero. Włócznie są dobre do odejmowania. Tak.

— Rozdział XXXIII

Fai, wstawaj. Chętnie trzasnęłabym cię w tę twoją śmieszną buźkę, ale nie jestem w stanie ruszyć się z łóżka.

— Pani Zhang do Franka; Rozdział XXXIV

Wyjaśniła mu, że ogry otoczyły dom przed trzema dniami, czekając na niego.

- Chcą cię upiec i zjeść – powiedziała z odrazą. – To śmieszne. Na pewno smakujesz okropnie.

- Dzięki, babciu.

— Frank i pani Zhang

Przestań się gapić, chłopcze! Weź prysznic i ubierz się! Zrób coś z włosami! Widzę cię po raz ostatni a ty wyglądasz jak czupiradło!

— Pani Zhang do Franka; Rozdział XXXV

- Dach [...] Dach. Śledzenie ogrów. Ella nie lubi ogrów. Kartofle. - Kartofle?[...] Mają kule armatnie. A my mamy karabin na kartofle.

— Ella i Frank

- Złaź stamtąd synu Marsa. Czekamy na ciebie! Chodź, bądź naszym honorowym gościem!

Hazel złapała Franka za ramię.

- Dlaczego mam wrażenie, że „honorowy gość” znaczy to samo co „obiad”?

— Hazel do lajstrygonów

Samoloty czy ludożercy? Nie wiadomo, co jest gorsze.

— Percy; Rozdział XXXVII

- Tak, panie? Może szczeniaczka?

Uniosła tacę z darmowymi próbkami.

- Hmm. Co to za szczeniaki?

- Och, tak naprawdę to nie są szczeniaki. To maleńkie hot-dogi w półokrągłych bułeczkach. Są w promocji w tym tygodniu.

- Tfu! Takich nie chcę!

— Steno i Polybotes

Kierowca uśmiechnął się do nich ze wstecznego lusterka.

- Dawno panienka tu była?

- Będzie z siedemdziesiąt lat.

Kierowca zasunął szklaną przegrodę i już nie próbował nawiązać z nami rozmowy.

— Taksówkarz z Alaski i Hazel

To mi pochlebia – Percy poniósł miecz – Ale naprawdę jestem synem Posejdona. Z Obozu Herosów.

— Percy do Alkyoneusa; Rozdział XLV

Jeśli mam spłonąć, to niech spłonę najjaśniejszym ogniem.

— Frank; Rozdział XLVI

Niesprawiedliwe? Możesz oddychać pod wodą, zdmuchiwać lodowce i wzywać dziwaczne huragany... i uważasz za niesprawiedliwe, że ja mogę być słoniem?

— Frank do Percy'ego; Rozdział XLVIII

Jesteś niesamowity. – powiedziała. – I umiesz być bardzo przystojnym słoniem.

— Hazel do Franka; Rozdział XLVII

Cynamonowe rogaliki są dobre dla harpii – oświadczyła. Dwudziesty czwarty czerwca to dobry dzień. Urodziny Roya Disneya, Święto Fortuny i Dzień Niepodległości w Zanzibarze. I Tyson.

— Ella; Rozdział LI

Wspaniale – rzekł Percy. – Zawsze chciałem być klejem.

— Percy do Junony; Rozdział LI
Advertisement