Riordanopedia

CZYTAJ WIĘCEJ

Riordanopedia
Riordanopedia

Godzinę później siedziałem z powrotem w mojej podniebnej łodzi z krokodylątkiem i magicznym naszyjnikiem, a Świr niósł mnie do Domu Brooklińskiego. Kiedy teraz o tym myślę, cała ta historia z Percym wydaje mi się tak nierealna, że nie potrafię uwierzyć, że naprawdę się wydarzyła. Zastanawiam się, jak Percy wyczarował ten wir i czym, na bogów, jest niebiański spiż. A przede wszystkim w moich myślach wciąż powraca jedno słowo: heros. Mam wrażenie, że gdybym porządnie poszukał, byłbym w stanie znaleźć jakieś odpowiedzi na te pytania, ale lękam się tego, co mógłbym odkryć.
—Carter po wypełnionej misji z Percym

Syn Sobka – łączące serie Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy, Olimpijscy Herosi i Kroniki Rodu Kane opowiadanie, napisane przez Ricka Riordana i zamieszczone w Domie Hadesa oraz Berle Serapisa i innych opowiadaniach (oryginalnie w Demigods & Magicians).

Streszczenie[]

Carter Kane Viria

Carter Kane, narrator opowiadania, który poszukiwał potwora

Carter Kane, młody mag i uczeń pierwszej klasy liceum, opowiedział, jak pewnego dnia znalazł się w niebezpiecznej sytuacji, ścigając potwora na Long Island. Należał do Domu Życia, organizacji strzegącej równowagi między światem współczesnym a starożytnymi egipskimi mocami. Choć jego siostra, Sadie Kane, zwykle towarzyszyła mu w misjach, tym razem był sam, ponieważ wszyscy inni uczniowie przebywali w pierwszym nomie w Egipcie na szkoleniu z kontroli demonów serowych. Carter wyruszył na patrol wzdłuż wybrzeża w swojej czerwonej, latającej łodzi, zaprzężonej do domowego gryfa Świr. Po kilku godzinach lotu gryf wyczuł obecność magii i skierował się nad bagnistą zatoczkę. Carter kazał się wysadzić na brzegu, lecz zaraz po lądowaniu Świr w panice odleciał z łodzią, zostawiając chłopaka samego. Po sprawdzeniu ekwipunku – w tym magicznej liny, różdżki i leczniczej mikstury – Carter sięgnął do Duat (magicznego wymiaru), skąd wyciągnął swój chepesz. Uzbrojony i gotowy, wkroczył do bagien w poszukiwaniu potwora. Woda była gęsta i błotnista, a jego buty wydawały przy każdym kroku odgłosy, które uniemożliwiały skradanie się. Komary otoczyły go chmarą, a on poczuł się samotny i niepewny. Z rozmyślań wyrwał go widok czegoś ogromnego, co wynurzyło się z wody – skórzaste grzbiety, które natychmiast zniknęły pod powierzchnią. Carter podejrzewał, że miał do czynienia z krokodylem – ale nie byle jakim. Przypomniało mu się ich wcześniejsze starcie z krokodylim bogiem Sobkiem w El Paso, co nie było miłym wspomnieniem. Choć Sobek obiecał im spokój, Carter wiedział, że głodne krokodyle potrafią zapomnieć o złożonych przysięgach. Z wody nie dochodziły żadne odgłosy, ale chłopak zauważył, że woda przed nim przybrała ciemniejszy odcień, co mogło oznaczać głębię lub obecność dużej istoty pod powierzchnią. Carter niemalże miał nadzieję, że to rzeczywiście był Sobek – przynajmniej wtedy mógłby z nim porozmawiać, zanim zostanie zaatakowany. To, czego się obawiał jednak się stało i został połknięty przez gigantycznego krokodyla, który nie okazał się wcześniej wspomnianym bogiem. Carter znalazł się w jego ciemnych, śmierdzących wnętrznościach, ledwo oddychając. Nie mógł się ruszyć ani skorzystać ze swoich magicznych narzędzi, więc postanowił użyć słowa mocy – starożytnego hieroglifu, który mógłby wywołać niszczycielską magię. W ostatniej chwili, zanim stracił przytomność, przygotował się do rzucenia zaklęcia, ale wtedy potwór nagle go wypluł.

Carter wylądował na bagiennej trawie, cały pokryty śliną. Potwór zniknął, a w jego miejscu pojawił się tajemniczy nastolatek w pomarańczowej koszulce z napisem zaczynającym się na „Obóz”, uzbrojony w świecący miecz z niebiańskiego spiżu. Carter był zdezorientowany – chłopak wyglądał na wojownika, ale nie przypominał żadnego znanego mu maga. Rozmowa między nimi szybko przerodziła się w sprzeczkę. Chłopak (jak się później okazało, miał na imię Percy) twierdził, że uratował Cartera, uderzając krokodyla w tyłek mieczem. Carter, choć zawstydzony, próbował utrzymać godność i nie zdradzić, jak bardzo został zaskoczony. Kiedy Percy zaczął dopytywać, czy Carter jest „dzieckiem Aresa” i nazwał go „półkrwi”, ten wpadł we wściekłość – zrozumiał to pojęcie dosłownie, jako aluzję do jego pochodzenia rasowego. Z frustracji przypadkowo wypowiedział słowo mocy „khefa”, przyzywając Pięść Horusa, która odrzuciła Percy'ego na ogromną odległość. Carter poczuł wyrzuty sumienia, ale zanim zdążył przeprosić, Percy wrócił – wściekły i gotowy do walki. Między chłopcami wywiązał się pojedynek. Percy był szybki, silny i lepiej wyszkolony w walce mieczem, ale Carter nie chciał mu zrobić krzywdy. Gdy walka stała się zbyt intensywna, Carter użył różdżki i zaklęcia, by magicznie obezwładnić przeciwnika. Związał miecz Percy’ego przy jego głowie, co dało dziwaczny efekt – wyglądał, jakby wyrósł mu róg. Chociaż Carter był ranny i tracił krew, a Percy unieruchomiony, wciąż się kłócili. Percy wytłumaczył, że używał miecza z niebiańskiego spiżu, który zazwyczaj zabijał potwory – ale ten krokodyl przeżył. W międzyczasie okazało się, że Percy nie miał pojęcia o egipskiej magii, nomach ani słowach mocy – zamiast tego mówił o herosach, satyrze, Kronosie, Tartarze, czyli elementach z greckiej mitologii. Kane był coraz bardziej zdezorientowany. Wszystko wskazywało na to, że Percy pochodził ze świata greckich bogów, nie egipskich. Mimo początkowej wrogości, usłyszeli krzyk dziecka z pobliskiego osiedla i obaj zrozumieli, że krokodyl znów zaatakował. Zawiesili więc broń i postanowili działać razem. Percy zdjął buty z rzeki w sposób, który zdumiał Cartera, a potem pomógł mu zabandażować ranę i pozwolił mu napić się leczniczej mikstury. Wspólnie ruszyli w stronę domów, skąd dochodziły krzyki. Po drodze Carter zapytał nieznajomego o imię. Ten był ostrożny, ale ostatecznie się przedstawił – miał na imię Percy. Carter podzielił się swoim imieniem jako pierwszy, co przełamało lody. Rozmawiając, Kane ostrzegł Percy'ego, że krokodyl jest nieśmiertelny. Percy odparł, że nie raz walczył już z nieśmiertelnymi i odesłał ich do Tartaru, co jeszcze bardziej zdezorientowało Cartera. Chociaż obaj mówili o magii i potworach, najwyraźniej pochodzili z zupełnie różnych systemów mitologicznych – Percy z greckiego, Carter z egipskiego. Ta rozmowa przypominała Carterowi doświadczenie z dzieciństwa, gdy próbował rozmawiać z kimś mówiącym jego językiem, ale jednak używającym innych słów i znaczeń.

Percy Jackson Viria

Percy Jackson, heros, który pokonał petsuchosa z Carterem na grafice autorstwa Virii

Carter i Percy ruszyli razem przez las w kierunku domów, skąd dochodziły krzyki. Gdy dotarli na miejsce, zobaczyli ogromnego krokodyla, który gonił ludzi w pobliżu basenu. Carter potwierdził, że to petsuchos, syn Sobka – święty krokodyl, kiedyś czczony w egipskim mieście Krokodilopolis. Zwierzę było nasycone mocą Sobka i praktycznie nieśmiertelne – można je było jedynie obezwładnić i ponownie uwięzić w magicznym jeziorze. Carter wyjaśnił, że musi najpierw znaleźć to jezioro, używając specjalnego amuletu. Zanim jednak zdążyli opracować plan działania, krokodyl ponownie zaatakował, prawie miażdżąc samochód i raniąc Cartera. Percy natychmiast zareagował, używając swojej władzy nad wodą, by powstrzymać potwora – uniósł z basenu potężną falę i owinął nią kark krokodyla, powalając go. Carter był pod wrażeniem tej mocy i zrozumiał, że Percy był nie tyle magiem, co półbogiem – dzieckiem jednego z greckich bogów, najpewniej Posejdona. Kane rzucił zaklęcie ochronne wokół basenu, by zabezpieczyć ludzi, po czym sięgnął po magiczny amulet, który miał pomóc odnaleźć duchowe więzienie krokodyla. W jego wnętrzu zobaczył wizję egipskiego miasta i jeziora. Zrozumiał, że to duchowe jezioro trzeba przywołać do świata fizycznego. Zaczął rysować hieroglify potrzebne do rytuału, ale musiał działać szybko – petsuchos podnosił się i ponownie ruszał do ataku. W międzyczasie Percy odciągał uwagę potwora, by Carter mógł ukończyć rytuał. Mag był zmęczony i ranny, ale udało mu się zakończyć inkantację. Nagle z nieba spadł deszcz światła – pojawiło się magiczne jezioro, a krokodyl został wessany w jego wodne wiry. Potwór krzyczał, ryczał i w końcu zniknął. Obaj chłopcy padli na ziemię, wyczerpani, ale żywi. Carter był zdumiony – współpraca z Percym zadziałała, choć nie potrafił w pełni pojąć jego mocy. Percy nie używał słów mocy ani zaklęć, a mimo to posługiwał się magią z równą siłą. Oboje przyznali, że dobrze sobie poradzili jako zespół, mimo początkowej niechęci i nieporozumień. Na koniec Percy powiedział, że musi już wracać do obozu. Carter nie znał żadnego magicznego obozu w USA i był pewien, że Percy pochodził z zupełnie innego świata niż on. Obaj chłopcy wymienili się uściskiem dłoni i pożegnali w pokoju – z szacunkiem, choć z nutą niepewności. Wcześniej jednak, na wypadek, gdyby musieli się ze sobą skontaktować, Kane narysował na ręce Jacksona Oko Horusa, informując chłopaka, że jeśli ten wypowie jego imię, on sam się o tym dowie, ale będzie to działało jednorazowo. Kiedy Percy odszedł, Carter zdał sobie sprawę, że dopiero co zetknął się z czymś większym, niż podejrzewał – światem innych bogów, innych systemów mocy. Wrócił więc do swojej latającej łodzi, gotowy zgłosić wszystko w Domu Życia, ale miał przeczucie, że to spotkanie nie było przypadkowe i że jeszcze kiedyś spotka Percy’ego – lub innych podobnych jemu.

Bohaterowie[]

Wspomniani[]

Ciekawostki[]

  • W rozdziale tym imię Świrusa zostało błędnie podane jako „Świr”.

Galeria[]

Przypisy[]

  1. Miecz Lata, Mój pokój wcale nie jest zły
  2. Złodziej pioruna, Trzy staruszki robią na drutach skarpety śmierci