Riordanopedia

CZYTAJ WIĘCEJ

Riordanopedia
Riordanopedia
Zoe zrobiła krok w jej kierunku.

– Śmiesz powątpiewać w moje umiejętności, kuchto? Nie masz pojęcia o byciu Łowczynią.

– Och, kuchto? Ty nazywasz mnie kuchtą? Co to do cholery jest kuchta?
—Thalia i Zoe, Klątwa tytana
– Wszystko w porządku? – zapytałem. – Chyba tak... – Zawahała się. – Percy, najbardziej przerażające było to, że kiedy dotarłam na szczyt, byłam przekonana, że mi się udało. Pomyślałam, że to wcale nie takie trudne. Mogę zatrzymać ten kamień. A kiedy spadał na dół, poczułam pokusę, by spróbować jeszcze raz. Wydawało mi się, że za drugim razem się uda.
—Thalia i Percy o karze Syzyfa, Archiwum herosów
Służę Artemidzie. Łowczynie będą walczyć do ostatniego tchu.
—Thalia do Prometeusza; Ostatni Olimpijczyk
– Co jej jest? Ach... sama widzę. Hipotermia. Kostka. – Spojrzała na satyra, marszcząc czoło. – Nie znasz medycyny naturalnej?

Hedge nadąsał się.

– A niby dlaczego wygląda tak dobrze? Nie czujesz zapachu Red Bulla?

Thalia po raz pierwszy spojrzała na Leona i, oczywiście, było to oskarżycielskie spojrzenie, mówiące: "Dlaczego pozwoliłeś leczyć ją temu kozłowi?" Jakby to była jego wina.
Jasonie kiedy ma się do czynienia z bogami, nic nie jest dziwne. Ale nie można ufać Herze, zwłaszcza że jesteśmy dziećmi Zeusa. Ona nienawidzi nas wszystkich.
– Och, Thalia Grace – powiedziała bogini. – Jak się stąd wydostanę, pożałujesz, że w ogóle się urodziłaś.

– Oszczędź sobie...Przez całe wieki byłaś przekleństwem dla każdego dziecka Zeusa. Wysłałaś stado wściekłych krów na moją przyjaciółkę Annabeth...

– Była bezczelna!

– Zrzuciłaś mi na nogi posąg.

– To był wypadek!

– I porwałaś mojego brata!!!
– To twoja wina. Zrób coś!

– Nie odzywaj się do mnie w ten sposób, dziewczyno. Jestem królową...

– Uzdrów go!
—Thalia i Hera, Zagubiony heros
– Jak się czujesz?

– Gorąco mi – wymamrotał. – Sucho mi w ustach. I zobaczyłem coś... starsznego.

– To była Hera – burknęła Thalia. – Jej królewska mość Tykająca Bomba
—Thalia i Jason, Zagubiony heros
– Co to jest? Nie nektar...

– Nie – odparła Thalia. – To woda księżycowa.

– Masz na myśli księżycówkę? W sensie bimber?

Thalia roześmiała się.

– Nie. To nie alkohol, ale magia. Pani Artemida o tym nie opowiadała, co? To napój energetyzujący dla Łowczyń. Mężczyźni rzadko go kosztują.
—Thalia i Lester, Mroczna przepowiednia
– Och, daj spokój. Kiedy się po raz pierwszy spotkaliśmy powiedziałaś, że jestem boski. Nie myśl, że nie usłyszałem tej uwagi. – Byłam wtedy młodsza – powiedziała. – Byłam innym człowiekiem. Dopiero co przeżyłam kilka lat jako sosna. Mój wzrok i rozum były zniekształcone przez żywicę.
—Thalia i Apollo, Mroczna przepowiednia
– Auć! – jęknąłem. – To okrutne.

Thalia dała mi kuksańca.

– Potrzebujesz raz na jakiś czas nieco pokory. Artemida zawsze to powtarza.

– Moja siostra to podstępna, zwodnicza...

– Uważaj – ostrzegła mnie Thalia. – Jestem jej porucznikiem.
Nie, dziękuję. Dajcie mi coś, do czego mogę strzelać
– On jedzie z wami? – zapytałem.

Thalia roześmiała się.

– Nie. Tylko pomaga nam się wyszykować. To dobry chłopak, ale raczej nie nadaje się na Łowczynię. Nie jest nawet, hm... grecko-rzymskim typie, prawda? Chodzi mi o to, że nie ma w sobie dziedzictwa was, Olimpijczyków.

– Nie ma zgodziłem się z nią. – On pochodzi z zupełnie innej tradycji i rodziny.